Head office zaakceptowało moją kandydaturę na trenera. Jeszcze nie mam oficjalnego potwierdzenia, ale żartowali, że jeśli nauczę się angielskiego, mają dla mnie pracę nawet w Korei.
Wróciłam z plecakiem pełnym materiałów do opracowania i ogromnymi rozterkami czy to wszystko udźwignę.
Niby fajnie, ale czuję się zmęczona, przytłoczona i jakoś cała radość prysła.
Bo wcześniej było tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz